Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

piątek, 30 października 2015

Upiorny rejs


 Ferdynand Ruszczyc
Upiorny rejs
 
pływałem po morzach kiedyś hej
 ten to był mój przeklęty rejs
wicher nam od sterburty wiał
z łajbą bawił się jak zabawką

fale opętane biją w nas
wszystkie wielkie jak nasz dom
 szkuner odważnie rwie się w dal
wichry w żaglach tańczyły

 obuchem biją mocno w nas
cały szkuner w nich się kryje
 kapitan jest jak wściekły lew
wszyscy na pokład -  takie syny

zapadła ciężka czarna noc
na niebie gwiazdy się paliły
przed nami wyłonił się z fal
okręt zaklęty zielskiem pokryty

szkuner z żaglami w purpurze
bije od nich blask na sto mil
 rozwiał podarte płótna wiatr
 a w nich upiory zatańczyły

wszystkich nas ogarnął strach
modlitwą stwórcę błagamy
wiatr na wantach gra swą pieśń
fale jak zabawką okrętem grzmociły

upiorny okręt płynie w dal
 tam gdzie światło tysiąca gwiazd
po nim pozostał na morzu ślad
fosforujący zaklęty i tajemniczy

Lech Kamiński

środa, 28 października 2015

Moja ścieżka

 Moja ścieżka

Rozpoczęła się na Śląsku
najpierw była mała malusieńka
włóczyła się tam i ówdzie po osiedlu
w południowej części kraju
okrzepła gdy rosła z miastem
które nazywało się Nowe
w nim wybudowano przedszkola szkoły
sklepy bary mleczne

Byli tam koledzy
pierwsze miłości zatykające oddech
zaklęte młodością pogubione słowa
nie pozwalające wykrztusić tego najważniejszego

Ze ścieżki wyrosła ulica
już nie była uliczką w osiedlu
lecz autostradą pędzącą w głąb kraju
trudną i wyboistą
pełną znoju i dorosłego trudu
samozaparcia w utrzymaniu rodziny

Toczyła się tam i tu
połączyła się w dwu strumieniową
od niej odbiegły dwie ścieżki
uliczki życia znowu nowe

Gdzieś daleko we wspomnieniach
zostało miasto które nazywało się Nowe
droga dobiegła do morza
na nim się oparła
wsparła i zatrzymała się na stałe
zaplątała w zielonym mieście
kojarzącym się z koszem
zapuściła  korzenie
wrosła w ulice i place
dwie małe ścieżynki podążyły własnym życiem
każda szeroką autostradą do swojego słońca

Lech Kamiński

wtorek, 27 października 2015

Ptasia wiosna

Ptasia wiosna

Wiosna powitała mnie przebiśniegiem
białym pierwiosnkiem nowe życie  budzi
natura ciepłą wiosną się cieszy
ptaki w posiadanie obejmują tereny lęgowe
na przywitanie przyglądają mi się w ogrodzie
czy można zaufać
Ogrodnik z ptakiem współżyją od wieków
miło z nimi się bratać wśród kwiatów

Pierwszy wypad w ogrody wiosny
przyfrunął kos się przywitać
przysiadł śpiewając na gałęzi
po swojemu skoczył pod krzaczek
grzebie wśród  liści na mnie zerka
jakby chciał się przywitać

Drozd u sąsiada przysiadł na gałęzi 
też dokładnie podgląda co robię
w tamtym roku byliśmy przyjaciółmi
teraz odleciał i pięknie zaśpiewał

Kolorowa zięba załatwia interesy
bada teren pod krzakiem jaśminu 
mną się nie przejmuje czegoś tam szuka
może nadszedł czas zakładania gniazda

Na niebie w defiladzie przelatują szpaki
gromada strasznie krzykliwa
krążą na wszystkie strony
czują mocno wiosnę
nie wyobrażam sobie
jak można skrzywdzić ptaka

Sroki nie widziałem - gdzieś tam skrzeczy
jest inteligentna nawołuje w niebezpieczeństwie
nie lubię jej na działce  bo te okropne stworzenia
wyjadają z gniazd jaja innym ptakom

Takie moje przywitanie wiosny
parę godzin na słońcu w towarzystwie ptasim
miło spędzony czas wśród  pierwszych kwiatów
które kierują się ku słońcu

Lech Kamiński

poniedziałek, 26 października 2015

Proszę

Proszę

Podaruj mi kwiaty
twoim oddechem ogrzane
wzrokiem pobłogosławione
wybarwione uśmiechem

Ususzę kwiaty - uśmiechy
przy łóżku postawię
przyniosą lekki sen
- o tobie...

…..................................

Olśnienie

 zapukało głęboko  w sercu
 delikatnie – troszkę słodko
nie wiem czy się zakochałem
czy to tylko - olśnienie oczu

Lech Kamiński

niedziela, 25 października 2015

Zew gór

Zew gór

Jeżeli jesień to w górach
tam woła mnie ich zew
w brązy wystroiły się teraz
w zapach grzybów i mgieł

Rosa pajęczyny pokrywa
korali zawiły sznur
ubierała się w nie kosodrzewina
kłująca zieleń wśród wysokich skał

Góry w szaleństwie toczą
strumyki płynące gdzieś w dół
już wietrzysko uszy mrozi
zatykając oddech jak szkwał

Przepiękna wędrówka w mgieł pierzynie
serce tuli cisza - bajkowy świat
we szumie deszczu i równy krok

Marsz w rytmie na kroki
automat - ciągle w przód
nie boję się śliskości grani
buty nie boją się skał

Gdy już z wędrówki powrócę
która dopina skrzydła do rąk
do ust kufel piwa podniosę
na cześć Karkonosza.

Króla tych gór
Lech Kamiński