Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 19 października 2019

Tam na prawo od grani

Tam na prawo od grani

sosna wyrasta wyniośle
drzewo dumne tutejsze
w niej harda dusza górala

myślę o lecie
ciepło serce porusza
spodobała mi się góralka
z warkoczem rozwianym na wietrze 

to nic że nie ma wianka
przecież są góry i łąka
kwiatów kolorowych plejada
a wszystko pachnie cudownie
burzy krew miłością ogromną 

może się przyśni góralka

Lech Kamiński

piątek, 18 października 2019

Donkiszoteria

Donkiszoteria

poproszę o karabin
najlepiej maszynowy
wszystkie troski powystrzelam
seriami do kłopotów będę prażył  

najlepiej RKM
ten mój ulubiony
z niego zza węgła bym strzelał
z okopu też mógłbym przyłożyć
najlepiej
długimi seriami
krótkimi
od czasu do czasu
drzyjcie kłopoty i troski
do was będę strzelać

raz serią
tam gdzie boli
do ZUSu
seriami czterema
posłom
też bym przyłożył
niech zajmą się sprawami narodu

prowadziłbym tam swoje boje
do samego zwycięstwa wielkiego
drzyjcie troski i moje kłopoty
JA DO WAS BĘDĘ STRZELAŁ

Lech Kamiński

czwartek, 17 października 2019

Kwiat z kosmosu

Kwiat z kosmosu

na tle błękitnego nieba
kwiat rozchyla czułki paskudne
kosmita
potwór z odnogami wieloma

czułki na wszystkie strony rozczapierzone
macki
zaraz pochwycą
zniszczą
zgarną do siebie
nie oddadzą  

w nich przepadniesz na zawsze

Lech Kamiński

środa, 16 października 2019

Szpital

W ostatnim tygodniu pożegnaliśmy dwoje przyjaciół w boleści z naszej zmiany
Szpital
( wiersz z tomiku wierszy Szpitalnych )

czasem ktoś umrze przy tobie
szczęśliwy
że nic nie boli
spaceruje teraz z uśmiechem
po niebieskiej pięknej krainie

znam wszystkie tutejsze siostry
nie zaskoczy mnie lekarz
zaliczyłem większość łóżek oddziału
wiem dobrze jak śmierdzi gangrena

wiem co zrobić gdy umrze człowiek
żona zawsze spodziewa się wieści
czekam chwili gdy biała dama
na spacer poprosi swój wieczny
każdy dzień jest zwycięstwem
każda chwila bez bólu się liczy
to moja walka codzienna
nie może w niej być sukcesu

Lech Kamiński

poniedziałek, 14 października 2019

Dla żony

Dla żony

będę cię kochał rankiem
mocniej wieczorem
i gdy po kuchni się krzątasz 

najbardziej
i gdy pachnie kawa
oraz gdy trzeba wyrzucić śmieci
i gdy przynoszę kwiaty

najbardziej po całym dniu pracy
gdy w fotelu siadasz
razem ze swoim zmęczeniem

lubię gdy książkę czytasz
i gdy martwisz się o dzieci
gdy z wnuczką robisz wycinanki
i pomagasz jej w szyciu

lubię cię zawsze
twój widok jest mi drogi

najbardziej lubię
gdy tulisz twarz
do kwiatów frezji i konwalii

Lech Kamiński

niedziela, 13 października 2019

Góry moje

Góry moje

pokochane na zawsze miłością wielką
nie zdradzone nigdy
kocham wiatr szalejący nad wierchami
deszcz pobudzający do głębokiej nostalgii
mgłę która granie otula
ciszą smaga moje uszy
sam i góry

głazami jak perłami na szlakach poprzeplatane
szlak usłany zachwytem
niby placek rodzynkami
dla oczu
granie
dla uszu
szum strumyka
tańczący wśród kamieni
wody srebrne toczy
wolny nieujarzmiony
niby serce górala

jeziorka szmaragdowe
w słońcu milionami diamentów usłane
tworzą świetlistą drogę
prowadzącą ku wrotom słońca
do nieba samego 

turnie i wąwozy otoczone skał ścianami
rzeźbione wiatrem
od mrozu popękane
niby kościelne ściany sięgające do nieba
kaskadami wody witrażami zdobione

kocham smreki dumne i wysokie
kosodrzewiny połaciami granie obsiadłe
o przestrzeń do życia walczą
wysoko na szczytach
nic innego tam nie ma prawa rosnąć

losie okrutny
pozwól z nimi na wieki
tam gdzie serce moje
gdzie pozostały moje oczy
nie odmawiaj proszę ostatniej posługi

zabrałem gałązkę kosodrzewiny
razem z jej zapachem
i wichru szumem w uszach 

posadziłem w ogrodzie
rośnie
jak wspomnienie
boli
jak tęsknota

przycinam ją czasem

Lech Kamiński