Flecistka
drobniutka
skromnością zachwyca
wzrok
spuszczony twarz drobna
ozdobiona
uśmiechem
w
rękach instrument boski
na
którym grywali anieli
jej
tłem instrument błyszczy
publice
kłaniają się razem głęboko
nabierają
siły głębokich czarów
bo
zaraz się zacznie i będzie się działo
podniosła
flet do ust
jak
swe dziecko jak kochanka
przytknęła
je w pocałunku miłosnym
instrument
odwdzięczył się niebiańskim dźwiękiem
sala
zmieniła się w łąkę alpejską
umajoną różnorodnym
kwieciem
flecistka
stała się pasterką boską
z
wieńcem na głowie polnym kwieciem uwitym
dźwięki
jak motyle rozpłynęły się po łące
pasterka
dalej czaruje fletem
brakuje
tylko owieczek pod borem
i
pieska który by je zaganiał szczekaniem
grała
i grała obraz dojrzewał swym czarem
nagle przestał - zginęły
motyle
stado
owieczek pofrunęło w obłokach
zniknęła
łąką w głębokim ukłonie
pasterka
odjęła od ust instrument
skończyła
się muzyczna zaczarowana opowieść