Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

piątek, 9 kwietnia 2021

O miłości

O miłości

nie żartuję się z miłości
zbyt drogo kosztuje 
ja jej się boję
z nią zawsze się liczę

zaczai się za ławką
na koncercie ją spotkasz
obezwładni całego
wolności to koniec

nogi zrobi z waty
język skołowacieje
nie dasz rady wykrztusić słowa
jest wtedy bez sensu 
z ukochaną rozmowa 

masz minę głupią
gębę bezmyślnie rozdziawiasz 
postawisz w słup oczy
i ją tylko rozbawisz

ona się uśmieje 
po co jej taki gapa 
który miny robi głupie
nie pozna się na  miłości 
wydrwi nieszczęsnego chłopaka

lecz gdy pozna innego
pewnego siebie drągala 
a przy tym gburowatego
który używa i pije

wystarczy parę słów słodkich
wypowiedzianych do ucha
obieca nieba górę
miłość dożywotnią głęboką 
tak jak wypada i trzeba 

wtedy się zakocha 
odda mu wszystko co posiada
lecz potem żałuje 
gdyż najczęściej 
sama wychowa dzieciaka 

tak nie potrafię 
dziewczynę szanuję 
lecz ona mną pogardza 
przed ludźmi się wstydzi 

boję się miłości 
mężczyznę w gapę zamienia

Lech Kamiński

 

środa, 7 kwietnia 2021

Skwar z nieba

Skwar z nieba

Proszę - nie wykręcaj się kochana
na dworze posuchą płacze trawa
o kropelkę dżdżu błaga i niebo prosi
nad nią słonko bezlitośnie świeci 

Wspaniała natura w zalewie młodości
wspaniały afrodyzjak na podstarzałe kości
gdy śpiew księżyca przedrze się przez liście
poczuję się jak młodzik który werwą tryśnie

I będę kochał cię dniami i nocami
na rękach nosił gdy będziemy sami
wyznawał miłość na wszystkie pięć sposobów
wiersze pisał- u twoich stóp je złożę

Lech Kamiński  

 

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Wiosna w ogrodzie

Wiosna w ogrodzie

żalów wysłuchało słońce 
swe lico wychyliło 
złocistym promykiem 
spoza kołdry chmurek 

świat ubrał się w złotą koszulę
ptaki krzykiem witają wiosnę
choć zimny wietrzyk humory studzi
czuje się że ona przychodzi 

poznikały płaty brudnego śniegu 
mimo ze trawy mają kolor zgniły
wychyla się z niej przebiśnieg listkiem zielonym
białym dzwoneczkiem czaruje
 
twarz wystawmy do uśmiechu słońca
łapmy jego promyki złote
złe humory odpłyną do morza ze śniegiem
radość pozostanie na twarzach  
namalowana jego kolorem 

widzisz jak wita nas wiosna
promyków słonecznych w szalonej zabawie
odpływają śniegi wraz zimą do morza
strumykiem który szemrze choć powstał z kałuży

ziemia wodą przesiąknięta
w nocy przemarza w dzień odżywa
oddycha wiosną żyje jej zapachem
drzewa się wahają czy już zimę żegnać

pierwsze wierzby zakwitły baziami
kwiatem wiosny i ozdobą stołów
przypominają że niedługo Święta
gdzie je jajem witamy uroczyście 

Lech Kamiński