Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 12 grudnia 2015

Zimowe popołudnie

 Zimowe popołudnie

Zadymiło śniegiem na dworze
zakurzyło ośnieżyło
bielą w oczy naprószyło
dzieci cieszą się i poeci

Płatki obertasa  tańczą za oknem
do góry podfruną to znów opadną
błyszczące cudeńka srebrne

Mróz okna wymalował po swojemu
wzorzyste srebrne kryształy 
kaloryfer grzeje – miło koło niego
poczytać książkę zdrzemnąć się na trochę

Zima nie sprzyja spacerom na dworze
można wpaść do klubu na kawę z ekspresu
pogadać z ludźmi tak o niczym
wrócić do domu poczytać poezję

Siadam przy klawiaturze piszę wiersze
z kuchni płynie miły kawy zapach
telewizor za plecami o czymś sobie gada
na tym skończyło się zimowe popołudnie

Lech Kamiński



piątek, 11 grudnia 2015

Niebo marzeń

Niebo marzeń

proszę kochanie - zamknij oczy
zapraszam do nieba zimowych marzeń
utoczę ci bałwana
będzie - bardzo duży

drzewa śniegiem wybielone
skrzą się w promieniach słońca
przyjedz i zobacz moja miła
posłuchamy skrzypienia śniegu
obejrzymy z bajki krajobraz

Lech Kamiński

czwartek, 10 grudnia 2015

Szpital

Szpital
( wiersz z cyklu szpitalnych - jest jednym z pięciu za jakie dostałem II nagrodę w konkursie Anny Dymnej. )

Franek - siedzi na łóżku
nie wstaje - bo po co
w głowie u niego zawierucha
mówić nie umie - więc wyje

Wyje - gdy jest głodny
gdy go czasem zaboli
wtedy - gdy chce pogadać
gdy nikt nie zwraca uwagi

Mam swoje trzydniówki
napatrzę się ludzkiego nieszczęścia
tam kroplówka
tu nieprzytomny leży

Na okrągło krew mu przetaczają
nie wstaje ze  łóżka 
leży ciało - a dusza
puka właśnie do bram nieba

zapachem nie do wytrzymania
wita gangrena
nie chce się wierzyć
że z człowieka
może wyjść tyle smrodu

Nogi opuścił na podłogę
bandaże sięgają kolan
trudno się dziwić chłopu
że na własnych nogach
chce maszerować do nieba

Wiele się dzieje w oddziale
w czasie mych co miesięcznych pobytów
wiec wybaczcie mi bardzo proszę
że unikam widoku - wraku człowieka

Lech Kamiński

środa, 9 grudnia 2015

Pamiętasz kochanie

Pamiętasz kochanie
(środa 20 luty 2013)

Nasze noce gorące
godziny kradzione świtu
namiętnie całowałem twoje ciało
działo się wtedy wiele

Pamiętam twoje oczy błyszczące
gdy zaszły mgiełką rozkoszy
kwiaty pachniały na łące
 krew pulsowała młodością

Uczyłem się ciebie na pamięć
dokładnie i ciągle na nowo
nie przeszkadzało nam słońce
 nam zawsze świeciło na nowo

Byliśmy spragnieni rozkoszy
w uczuciu mocnym jak granit
delikatnym jak piórko skowronka
gdy pod chmury ulata w śpiewaniu

Pragnę cię najdroższa przytulić
objąć  ramionami jak wtedy
by znów utonąć w  miłości
zapomnieć o wszystkim w kochaniu

Lech Kamiński


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Smutki

Smutki

Rozbiegły się smuteczki po dworze
po kątach płaczą - wszystko moczą łzami
dokuczają Hanusi - spać w nocy nie dają
kto wszystkie wyłapie posprząta rozbawi

Tej roli podjął się malutki kotek
znalazł na podłodze wełny motek
turla go wszędzie - pozamiata kurze
smutki się wyniosły - nie zabawią dłużej

Na twarzy Hani zakwitł uśmiech złoty
rozświetlił słonkiem pokój i trawnik na dworze
dziękuję mój kotku słodki i milusi
mleczka miseczkę wypij wtedy będziesz duży

Lech Kamiński





niedziela, 6 grudnia 2015

Mój los


Mój los
( sztandarowy wiersz z książeczki „Wierszy Szpitalnych „)

zaciskam zęby i piszę wiersze
o tym że ból jest kolorowy
a igła ma kolec róży
że czas jest długi jak rzeka
gdy płynie spokojnie ku morzu

lecz czasem trzeba iść do Boga
zapukać do jego odrzwi w niebiosach
św. Piotr mrugnie w okienku
wracaj powie – jeszcze nie pora

Spuszczę nos na kwintę
wrócę tam gdzie śpiewają skowronki
a maciejka pachnie pod oknem
do żony która potrafi czekać wiernie
miasta które wita mnie kwieciem

znów zaciskam zęby i piszę wiersze
że ból jest kolorowy
a igła - ma kolec róży

Lech Kamiński