Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 24 lutego 2018

Sen


Sen

Tęsknię za wiosną
ponownie się wtedy spotkamy 
wytargam twoje jak len włosy 
z niemiłych i przykrych snów

Przychylę błękitnego nieba
gwiazdkę z nieba też dam
i mocno wycałuję
gdyż dziś kochanie 
jesteś z mojego snu

Na ucho opowiem o ptaszku
jak buduje rodzinny dom
zaśpiewam o marzeniach 
te wybiorę z twoich
najpiękniejszych snów

Lech Kamiński

piątek, 23 lutego 2018

Tak samo

art. malarz Waldemar Jarosz
Tak samo 

Za szybami fasady domów
zwyczajne kręci się życie
za jednakowymi oknami 
poprawnie ludzie mieszkają 

Wszyscy jak mrówki pracują
wieczorami telewizorów rozbłyski
jednakowe w każdej klatce windy
piwnice też takie same

Jednakowe gotują posiłki
jednakowo jedzą przy stole
wszystkie dzieci odrabiają lekcje
i ubrania też jednakowe

Podwórka podobne do siebie 
lecz nie ujrzysz tam dzieci
czasem z psem pani pospaceruje
samochodów za to gromada

Rodzisz się jak wszyscy w szpitalu
potem przedszkole i szkoła
która nie uczy niczego
praca emerytura i tam gdzie wszyscy
na wielkim miejskim cmentarzu

Lech Kamiński

czwartek, 22 lutego 2018

Wiersz z rymem

Wiersz z rymem ( częstochowskim )

Zaprosiła mnie wczoraj w gości
jedna pani z wielkiej miłości
umyłem ręce i szyje
tam też się podmyję
najdroższy krawat założę
i spodnie od Armaniego
kwiaty za rogiem kupię
niezbyt drogie gdzieś za dwa złote
wsiądę w gablotę i jadę
gnany żądzy poczuciem
nie uważam na znaki
przed policją zwalniam
oczywiście dla niepoznaki

A gdy już do ciebie przyjadę
za rogiem brykę postawię
przecież wiecie gdyż żona
po cichutko na palcach bo ona
będę na górę się skradał

Drzwi zamknięte nie szkodzi
mam kluczyk o co chodzi
drzwi otwieram bezszelestnie
i wchodzę ostrożnie
półmrok mi nie zaszkodzi

Idę a co to
w głowę ktoś mnie wali
przecież miał być seks i zabawa
a tu taka sprawa
łeb mnie boli okropnie
gwiazd przed oczami plejada
a z drugiej strony poprawka
nie wytrzymała głowa
padłem i wyzionąłem ducha

Łopatę weź rzekło licho
zakop chłopa głęboko
i powiedz spoko oj spoko
tak do niej gada licho
a ona za głowę się łapie
bo znów jest przecież po chłopie
ciągnie chłopa na dworze
zakopuje. O Boże!

Tak to bywa gdy chucie
mocno uderzą do głowy 

Lech Kamiński 

środa, 21 lutego 2018

Walc

Walc

Chcę z tobą zatańczyć walca
na dużej sali - orkiestra gra

chcę w walcu czarować sobą
krokami - na raz na dwa i trzy

chcę z tobą wirować w koło
po dużej sali - niech ziemia drży

tańczyć w takt walca z tobą
ty przy mnie - ja z tobą - razem my

rankiem z jutrzenką zamilkną tańce
ty ze mną - ja z tobą i świt

będziemy dalej tańczyć że sobą
w myślach - najpiękniejsze sny

Lech Kamiński

wtorek, 20 lutego 2018

Koszaliński wiatr


 Koszaliński wiatr

 Nad mieleńskim morzem wzbudził się wiatr
bawił się igraszką fal
na ich grzbiecie podpłynął do brzegu
morze porzucił na plaży usiadł

Najpierw - zbadał okolice
miasto Koszalin spodobało mu się 
można tam pozamiatać ulice
i kurzem w okna rzucić 
na złość pań

Albo sobie zatańczyć oberka
z drzewami które mają ze sto lat
kapelusze mężczyznom pozrywać
kobietom spódnicę podwiewać – właśnie tak

Drzewa tańczą ociężale
gałęzie fruwają tam i tu
konary skrzypią huczy wiatr
diabelski taniec niechaj trwa

Nieważne że konary się łamią
w obrocie jak tańczy wiatr
szpaler drzew kłania się nisko
do samej ziemi 
 z wiatrem zawarły pakt

Gra huczna muzyka
wiatr wieje na sto trąb
gałęzie z hukiem się łamią
a wiatr rozbawiony woła 
niech szalony taniec trwa...

Gdy już skończy się wiatru muzyka
drzewa odetchną i pójdą spać
wiatr wróci nad swój brzeg morza
by dalej berka z falami grać

Pozostanie po nim gorąca cisza
niejeden dla ochłody wspomni go
morski wiatr który w żagle dmucha
bryza na drobnych falach gra 

Gdy znów powróci wściekły ze broń Boże
jachty powywraca drzewami zabawi się
pozrywa dachy sukienki i kapelusze
parasolom każe latać wysoko
nieobliczalny morski wiatr 

Lech Kamiński

poniedziałek, 19 lutego 2018

Jesteś kobietą

Jesteś kobietą

zniewalasz blaskiem
czarujesz zapachem i kształtem 
powalasz mężczyzn do swoich stóp 
wzbudzasz pragnienie z myślą jedną 
o miłość twoją

w otchłań nieszczęścia ich rzucasz 
gdzie życie przeszkodą niby mur
ty pani świata i stworzenia
niewolnika wybierasz
i go masz 

swego obrońce troszczącego się o byt
byś mogła powołać życie nowe
za twój uśmiech  
usuwał będzie kamienie i pył
spod twoich stóp 

twoje ciało dla niego jak cud 
uwiązany na łańcuchu jak pies
bezgranicznie i na zawsze
odrzuci marzenia młodzieńcze
dla niego zamknięty wielki świat
zamienił go bez jednego słowa
za urodę twoją 
za kruszynę na rękach
za jej płacz

przeboleje najgorsze razy
pogodzi się z myślą że nie jest sam
pokocha całym sercem dzieci swoje
jak kiedyś ciebie 
na wspólne długie dni

Lech Kamiński


niedziela, 18 lutego 2018

Szpital

Szpital
( wiersz z książeczki Wierszy Szpitalnych ) 

Franek siedzi na łóżku
nie wstaje - bo  po co
w głowie u niego zawierucha
mówić nie umie - więc wyje

Wyje - gdy jest głodny
gdy go czasem zaboli
wtedy gdy chce pogadać
i nikt nie zwraca uwagi

Mam szpitalne trzydniówki
napatrzę się ludzkiego nieszczęścia
tu kroplówka tam nieprzytomny leży
krew przetaczają mu na okrągło
z łóżka już nie wstaje 
leży ciało a dusza 
puka właśnie do bram nieboskłonu

Zapachem nie do wytrzymania wita gangrena
nie chce się wierzyć że z człowieka
może wyjść tyle smrodu
nogi opuścił na podłogę
bandaże sięgają do kolan
trudno się dziwić chłopu
że na własnych  nogach 
chce maszerować do nieba 

Wiele dzieje się w oddziale
w czasie mych trzydniowych pobytów
wiec wybaczcie mi bardzo proszę 
że unikam widoku wraku człowieka

Lech Kamiński
( Ten wiersz czytała Pani Anna Dymna:  - )