Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 11 sierpnia 2018

Moje sny

Znalezione obrazy dla zapytania Wenus
Narodziny Wenus Obraz: Sandro Botticelli )
Moje sny

Jestem tu - a ty w moich snach 
w gwiazdozbiorze Kasjopei 
w odległości makrokosmosu
dzielą nas tysiące obłoków
i jedno słowo "nie"

Jesteś wspomnieniem marzeniem
we snach widzę blask twoich oczu 

Zapytam wiatru i burzy zapytam
będę szukał w najstarszych stronach ksiąg

Znajdę cię w muszelce na plaży
morskiej pianie wzburzonej
z której Wenus - piękna jak ty

Spotkam cię jutro
wezmę za rękę i zaprowadzę
tam gdzie moje najpiękniejsze sny

Lech Kamiński

piątek, 10 sierpnia 2018

Co innego mówiły jej oczy


Co innego mówiły jej oczy 

To  miłość wielka narkotyczna 
ogłupiła młodego chłopaka 
przy niej nie mógł wykrztusić słowa 
walczyć o nią nie umiał
nie wiedział ze trzeba

Mówiła mu ze nie kochała 
 owszem - lubiła
nie wierzę
 inaczej mówiły jej oczy

Pierwszy ślubował innej 
 tak wyszło
ona ma życie swoje
ja swoje
między nami - ściana z betonu 

Lech Kamiński 

czwartek, 9 sierpnia 2018

Rudbekia

Rudbekia 

W soczystej zieleni
rozbłysło słoneczko
głowę przechyla
płatkami mruga
usiłuje rozkochać to duże
to gorące u góry 

A ono spogląda życzliwie
na umizgi małego
przyjmij trzmiela muzyka
przecież jest od tego

Żywot kwiatka wiadomo krótki
zaraz zwiędnie opadną płatki 
trzmiel buczy do niego za krzaka
kto kocha się w ułudzie
w cnocie umrze i nie będzie go dłużej

Lech Kamiński

środa, 8 sierpnia 2018

W drogę

W drogę

To nic że droga bez końca 
wokół bezkresu morza ton
serce rwie się do ciebie 
w kwiaty twoja sukienka 
po nocy prześladuje sen 

Więc płyń łódko dziurawa 
na boki jak kaczka kiwasz się
niech dmie wiatr w żagle mocno 
prześladuje nas czas przygody 
pora z nią za barki się brać

Lech Kamiński  

wtorek, 7 sierpnia 2018

Ciepło kobiece

Ciepło kobiece 

Rodzisz się z płaczem,
na oślep szukasz ciepła,
tulisz się w życie. 

Szkoła - pierwsze i wielkie miłości,
czyste i na zawsze.

Rodzina -
systematycznie zaczynasz zamykać drzwi marzeń, 
obowiązki nieodłączne z dorosłością. 

Kochane wnuki – oczy szczęściem się cieszą,
życia spełnieniem.

I znowu nieporadny, 
przepełniony bólem, 
od kobiet zależny,
nieporadny w łóżku,
marzysz by odejść.
Byle bez bólu. 

Dzięki że jesteś zawsze przy mnie 
KOBIETO

Lech Kamińsk

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Olbrzymy

( http://puszcza-bialowieska.blogspot.com/2013/11/postepujacy-rozpad-drzewostanow.html )
Olbrzymy

Za oknem wyrosły olbrzymy
wierzchołkami sięgają pod chmury 
gałęziami w takt wiatru głaszczą powietrze
to świerki sosny dęby i buki 
o wieku już bardzo słusznym – uwierzcie

One pamiętają zdarzeń bez liku
wiele wojen przeżyły w swym kącie
gałęziami lat jeszcze poszumią wiele
nie będą żałować nam swego widoku 

Są też inni olbrzymi
odchodzą właśnie czwórkami do nieba
idą tak - bo tak tylko bohaterom wypada

W oczach pozostały im jaszcze
kurzu tumany spod Lenino
kolor maków w najpiękniejszej czerwieni
i smród olejów z kolorowej Normandii
widok płomieni ukochanej Warszawy

Pamiętamy tez olbrzymy
do cna przesiąkniętych
zapachem ognisk i lasów
oni obowiązek Ojczyzny 
stawili nad wszystko
nie pytali o nagrody ani zaszczyty

Swój obowiązek stawili nad życie 

Odchodzą olbrzymi czwórkami do nieba
co po nich zostanie 
pamięć - czy też drwina
czy morze kłótni ambicją pisanej
kto wylał krew czerwieńszą od innych żołnierzy
kto ma prawo do miana prawdziwego Polaka

Czy pieniądz będzie teraz 
przepustką do nieba

Lech Kamiński

niedziela, 5 sierpnia 2018

Moje miłości

Moje miłości

Było ich wiele...
Największa pierwsza i głupia
uczciwa nieskażona
i ta na zawsze

Były i inne
Poważne gdy rodzina - żona dzieci i wnuki 
w nich zamyka się sens życia

I inne krótkie sytuacyjne
by się czymś zająć 
by było miło

Ukochane Karkonosze
pachnące świerkiem i jagodami
ożywczym smakiem wody z potoku
uczucie znane nielicznym
gdy na szczycie oddycha się pełną piersią
niezapomniany smak herbatki w schronisku

Rower 
To moja miłość już w chorobie
mimo słabości dojechałem nim wszędzie 
byłem szybki i sprawny jak inni 
beż śladu niedołężności na ciele
I ta miłość mnie zdradziła 
jak poprzednie jak zawsze
Skończyło się złamaniem ręki
Choroba odniosła zwycięstwo nad miłością
rower oddałem synowej

Teraz mam dwie miłości 
powodzenie z wiekiem rośnie
raz zabieram z sobą jedną
druga grzecznie czeka na mnie
obdarowuję je równo miłością
Niekiedy zabieram obie 
są życiową podporą

Lubię je głaskać 
przytulać do siebie
opierać na nich zmęczoną głowę
czuć w palcach ich gładkość
chłód  powierzchni

Są niezdolne do zdrady
ukochane kule inwalidzkie 

Lech Kamiński