Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

piątek, 27 marca 2020

Dom zapamiętany

Dom zapamiętany

czym zapamiętałeś dom rodzinny
nie jest to przecież zapach chleba
kupowanego codziennie jak różaniec
w sklepie na sąsiedniej ulicy

i nie tym że całe lato biegałeś boso
w jedynym uniwersalnym dresie
nie wyróżniałeś się niczym na ulicy
nieważne było wtedy ubranie

więc co zapamiętałeś z domu rodzinnego
co zapadło głęboko w twoje jestestwo
czy to że miałeś hulajnogę rower łyżwy i narty
czym wzbudzałeś zazdrość chłopaków

w pamięci został obraz ojca pijaka
prawie codzienne awantury
obraz matki schorowanej załamanej życiem
i jej przeraźliwa chęć wyrwania się z niemocy

a może drobne ciało prześcieradłem okryte
znoszone na noszach krętymi schodami szpitala
do kostnicy i było to ostatnie jej pożegnanie
z ojcem całkiem trzeźwym i podrostkiem chłopaka

oraz słowa wypowiedziane wraz z ostatnim oddechem
co teraz z wami będzie kochani

Lech Kamiński

środa, 25 marca 2020

Zapach chleba

Zapach chleba

w moim domu brakło zapachu chleba
kupowało się go zwyczajnie w sklepie
był gliniasty – bez  zapachu
produkt masowy z piekarni gigant
na drugi dzień lądował w koszu 

w sklepach były inne wypieki
były bułki warte swej nazwy
chrupiące znacznie lepsze od chleba
one były dla nas domeną luksusu

nowe czasy oceniam po chlebie
teraz można dostać chleb pachnący
ten który ma swą świeżość przez dni kilka
wolę ten chlebek od chemicznie pędzonych bułek
z wielkich zarozumiałych supermarketów

życzę smacznego

Lech Kamiński

poniedziałek, 23 marca 2020

Jest możliwe

Jest możliwe

Ptakiem nad chmurami fruwać.
Z Madonną na kawę się umówić.
Na Karaibach pod żaglami wiatrem oddychać.
Wędrować po szczytach Himalajów.
Zdobywać źródła Amazonki.
A nawet w kosmosie popływać żabką.

Gdy zasnę!

Lech Kamiński

niedziela, 22 marca 2020

Leśne opowieści

Leśne opowieści
bajeczka

Każde drzewo ma swojego duszka
szumi mu delikatnie do uszka
a on mu na gałęzi siada
i o wszystkim opowiada

Że tam bielutka rośnie brzózka
jak panna młoda ubrana
za mąż wyjść dziś gotowa
a dąb swymi żołędziami 
raczy dzików wygłodniałe stado 
ku swej ogromnej rozpaczy

Drzewo szumi swe opowieści
o tym że zając kica na polanie
w wysokiej trawie schowany
i prosi małego syneczka
nie wychylaj się z trawy kochany
gdyż nie śpi rude okrutne licho
i tylko czeka by zajączka małego
schrupać jeszcze dzisiaj całego

Lech Kamiński