Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 27 października 2018

Nasz sen

( John William Waterhouse  (1849-1917) Tristan i Izolda z Miksturą )
Nasz sen 

gdy ze zmrokiem umilkną świerszcze 
zaczną rechotanie żaby
zmęczeni tańcem 
nasyceni sobą 
uśniemy słodko w kwiatach otuleni
na ziołami pachnącej łące 

w nocy sowa nas ostrzeże
ciepłem otulą stokrotki 
nakryją płatkami żółte kaczeńce  
twoje ręce będą słodką poduszką
na naszej łące wypachnionej

drzemać będziemy przytuleni 
jak kiedyś Tristan i Izolda 
rankiem obudzi nas słońce 
sen się skończy
 wtulonych w siebie i z marzeniami 

Lech Kamiński

piątek, 26 października 2018

Pamiętasz psa

Pamiętasz psa 

który nie wrócił
przepadał na całe dnie
za suczkami się gdzieś uganiał
gdy zgłodniał 
wracał z podwiniętym ogonem

kundel podwórkowy jakich wiele
z białą długą sierścią w plamy brązowe
razem ganialiśmy koty że śmietnika

był przyjacielem
biegał wszędzie za mną 
gdy odwiedzałem na rowerze okolice

pewnego dnia nie wrócił z wędrówki
pewnie wędruje w innym lepszym psim świecie

Lech Kamiński

czwartek, 25 października 2018

Pamiętasz

Pamiętasz

uczyliśmy się tańca
ty gibka i śmigła a ja
z nogami ciężkimi prawdziwe kłody
muzyka - przerażeniem w uszach gra
tańczyła wtedy cała szkoła
bal był dla wszystkich klas
a mnie zabiła trwoga
zwykła - młodzieńczych lat

lecz gdy spojrzałaś
z blaskiem pereł w oku 
w mym sercu stajał lód
na zawsze zapamiętałaś moja droga
tej lekcji szaleńczy trud

Lech Kamiński 

środa, 24 października 2018

Moja dziewczyno

 Foto
( https://pl.pinterest.com/pin/830069775042465043/ )
Moja dziewczyno

Podarowałbym ci promyk słońca
 a nawet całe ogromne  
gdybym spotkał cię jedyna
tutaj – w marzeniach snach

Lecz mam ręce związane
zamknięty na kłódkę świat
dawno stracił barwy złote
ponury zakradł się blask

Dałbym ci księżyc kochanie 
wybrałbym go spośród srebra wszystkich gwiazd
ogrzałbym cię nieba blaskiem
cóż kiedy serce moje
 dawno straciło radosny młodzieńczy żar

Lech Kamiński

wtorek, 23 października 2018

Przekleństwo

Przekleństwo 
( wiersz z kolekcji szpitalnych)

Los przeklęty 
życie w łańcuchach
z wyrokiem surowym 
przez Bogów wyklęty
na karę okrutną 
Prometeusza wzorem

Białe menady krew toczą
rękę szarpią zębami 
godzinami się pastwią
piją życie – lecz i dają
dopóki nie osłabnę
reszta sił nie okrzepnie 
wtedy odejdą

Znowu wrócą...
wygłodzone pić krew

Lech Kamiński

poniedziałek, 22 października 2018

O nadziei

O nadziei 

Mówią że jest matką głupich
mam niespełnione  marzenie
piękne niby poranek w ogrodzie 
od lat nieposłusznie usadowione
w głowie myślą skołatanej

Nie chce jeść i nie pije
marzę o dziewczynie 
wyszlachetnionej czasem
wypiękniałej rozstaniem
ubarwionej wspomnieniem

Jak się nazywa - nie powiem

Lech Kamiński

niedziela, 21 października 2018

Drozd śpiewak

Drozd śpiewak 

Maleńka główka z gniazdka
On mnie podglądał
nie ja Jego
On rozumiał sens i cel życia
to On usiłował mnie nauczyć
ja zarozumiały gruboskórny
nie chciałem pouczeń 

Rozwalony w fotelu 
ważny swą wysokością
siłą
że łaskawie pozwalam mu żyć
istnieć

On rozumiał tajemnicę
w swej odwadze wspaniały
podfrunął do nóg
z grabkami walczył 
o robaka - dla dzieci

Małe odważne ptasie serce
matki

Lech Kamiński