Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

piątek, 11 września 2020

Ciepło kobiece

Ciepło kobiece 

Rodzisz się z płaczem,
szukasz na oślep ciepła,
w życie się tulisz. 

Szkoła 
pierwsze i wielkie miłości,
czyste i na zawsze.

Rodzina 
systematycznie zaczynasz zamykać drzwi marzeń, 
obowiązki nieodłączne z dorosłością. 

Kochane wnuki
oczy szczęściem się cieszą,
życia spełnieniem.

I znów nieporadny, 
przepełniony bólem, 
zależny od kobiet,
nieporadny w łóżku,
marzysz by odejść.
Byle bez bólu. 

Dzięki że zawsze jesteś przy mnie 
KOBIETO

Lech Kamiński 

środa, 9 września 2020

Olbrzymy


Olbrzymy

Za oknem wyrosły drzewa olbrzymy
wierzchołkami sięgają pod chmury 
gałęziami w takt wiatru głaszczą powietrze
to świerki sosny dęby i buki 
o wieku już bardzo słusznym, uwierzcie

Pamiętają zdarzeń bez liku
wiele wojen przeżyły w swym kącie
gałęziami lat jeszcze poszumią wiele
nie będą żałować nam swego widoku 

Są też inni olbrzymi
odchodzą właśnie czwórkami do nieba
idą tak - bo tylko tak bohaterom wypada

W oczach pozostały im jaszcze
kurzu tumany spod Lenino
kolor maków w najpiękniejszej czerwieni
i smród olejów z kolorowej Normandii
widok płomieni ukochanej Warszawy

Pamiętamy tez olbrzymy
do cna przesiąkniętych
zapachem ognisk i lasów
oni obowiązek Ojczyzny 
stawili nade wszystko
nie pytali o nagrody ani zaszczyty
Swój obowiązek stawili nad życie 

Odchodzą olbrzymi czwórkami do nieba
co po nich zostanie pamięć - czy też drwina
czy morze kłótni ambicją pisanej
kto wylał krew czerwieńszą od innych żołnierzy
kto ma prawo do miana prawdziwego Polaka

Czy będzie teraz pieniądz
przepustką do nieba

Lech Kamiński

poniedziałek, 7 września 2020

Tango

 

Tango

Po sali popłynął strach
nieciekawie się zrobiło
na parkiecie tylko my
inny świat nam zaginął

A my niby nic 
w sobie przytuleni

Twarz w twarz
bok w bok
w rytmie 
na dwie czwarte
Tylko my
 i oczy nasze błyszczące

I sus 
i skok 
w rytmie tanga tańczymy 

Na parkiecie orkiestra gra
czerwienisz się
gorący mój bok

Mylisz krok
uważaj 
tutaj się nie myli 

Lech Kamiński 

niedziela, 6 września 2020

Moje miłości

Moje miłości

Było ich wiele...
Największa pierwsza i naiwna
uczciwa nieskażona
i na zawsze

Były i inne poważne 
gdy rodzina 
żona dzieci i wnuki 
w nich sens życia się zamyka

I przygodne sytuacyjne
by się czymś zająć 
by było miło

Ukochane Karkonosze
pachnące świerkiem i jagodami
ożywczym smakiem wody z potoku
znane nielicznym uczucie
gdy oddycha się na szczytach piersią pełną
niezapomniany smak herbatek w schroniskach

Rower 
moja miłość już w chorobie
mimo słabości jeździłem nim wszędzie 
byłem szybki i sprawny jak inni 
beż śladu niedołężności na ciele
I ona mnie zdradziła 
jak poprzednie
 jak zwykle
Skończyło się złamaniem ręki
Choroba odniosła zwycięstwo nad miłością
rower oddałem synowej

Teraz mam dwie miłości 
powodzenie z wiekiem rośnie
raz z sobą zabieram jedną
druga grzecznie na mnie czeka
obdarowuję je równo miłością
Niekiedy zabieram obie 
są moją życiową podporą

Lubię je głaskać 
przytulać do siebie
opierać na nich zmęczoną głowę
czuć w palcach ich gładkość
chłód  powierzchni

Są niezdolne do zdrady
moje ukochane kule inwalidzkie 

Lech Kamiński