Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 5 listopada 2011

Bukiet kasztanowca

Bukiet kasztanowca

 Pierwszy mój bukiet był kasztanowy
przepiękny , choć w bardzo nietrwały
ona go przyjęła całą młodą piersią
 ja z zażenowania spłonąłem czerwienią

Była piękną dziewczyną, królowa podwórka
wszystkich czarowała warkoczem w hebanach
głowę wysoko niosła na umizgi nieczuła
a jednak ją wtedy całowałem z uczuciem

Całowałem  jak tylko młodzieniec potrafi
całowałem namiętnie, lecz w krytycznej chwili
dziewczyna uciekła, wystraszona  wyzwaniem
tej  chwili  namiętnej,  zachowała rozumu ostatek

A gdy już po latach odnalazłem dziewczynę
tę przyczynę moich młodzieńczych rumieńców
męża pochowała, nie zapomniała chwili
gdy w młodzieńczych uściskach
wyrastał  koniec przyjaźni naszej

czwartek, 3 listopada 2011

To serce

To serce

nie moje
w zdradach skąpane
wyciśnięte z radości
goryczą zatrute

po co serce zatrute 
zabierz je z powrotem 
chcę żyć bez serca
niech boleć przestanie

pokrój ciało 
zabrałeś nerki 
serce zabierz 
i wątrobę 
 na końcu oczy 

bo wtedy zobaczę 
to co nie boli 
tylko to co piękne 

zobaczę ciebie 
jak kiedyś 
ale teraz inaczej odpowiesz 
 mi pięknie

me życie

środa, 2 listopada 2011

Jak motyle

Jak motyle 

spotykamy się  w marzeniach
królowe jednej chwili, 
jednego westchnienia 
świata iluzji
delikatności, niewinności

jak motyle
wybuchem piękna
błyskiem  zachwytu
z brzydoty
na piedestały
w cud natury przekształcony

co jest piękne
co brzydkie
gdzie reguła
czym się kierować
w świecie marzeń

jak motyle


wtorek, 1 listopada 2011

Łuny pamięci

Łuny  pamięci

Raz w roku
 wśród szelestu liści
zaludniają się w tłoku
cmentarze
galopadą barw kwiatów
i kawalkadą świateł
łuną biją wysoko
do świątecznego nieba
by obudzić tam - choć na chwilę
 zmarłych
opowiedzieć im o naszym życiu

Rodziny
zbierają się przy grobach ukochanych
wspomnienia
wspinają się do góry ze światłem
tutaj jesteś rodzino
ponownie razem
nasi zmarli machają do nas
miło z nieba

Są też groby
wyścielone historią
gdzie przechodzień
światełko czasami zapali
wspomni czas
gdy lekceważyło się życie
czas upodlenia
i bohaterstwa olbrzymów

Będzie mi smutno
dnia tego
nie wiem
czy na mych grobach światełko zapłonie
rozrzucił nas los daleko
po świecie
 nie pomoże zaduma z tęsknotą

poniedziałek, 31 października 2011

Wodą była

Wodą była

Była ogniem, była wodą
była wszystkim
była miłością i nienawiścią
słońcem poranka i kwiatem róży
była - perłą parkietu

Była i pozostała 
w oczach moich 
jak wtedy, jak kiedyś
gdy ją pierwszy raz ujrzałem
przed prawie półwieku
gwiazdę błyszczącą wśród panów
nieosiągalną, daleką

To ty mnie wybrałaś
zwykłego szarego chłopaka
co widziałaś - nie wiem
pytał nie będę

Dziękuję ci 
za nasze wspólne życie 
że mu nadałaś sensu 
 uroku sobą

miło starzec się z tobą




niedziela, 30 października 2011

los człowieka


los człowieka

bigosu strukturą
raz w szczęście ubrany
znów w  życiowe kłopoty

nie trap się kochana
zawsze 
po ciemnej nocy
grzeje swym blaskiem słonce