Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

czwartek, 19 maja 2011




/Śpiew gór/

Wysoko, z Tobą,
Ty przede mną
w rytmie,
krok w krok

Twój oddech gorący,
zapach potu
oszałamiający,
odurzenie,
rytm serc

Jesteś przy mnie
objąłem Cię
blisko
za blisko

Jak zew natury,
las wokół nas,
łąki,
zapach  traw

Bardzo blisko...
Wszędzie.

-------------

Górski wiatr
kochanków utulił

Zaśpiewał im
w szumie drzew
życia serenadę

środa, 18 maja 2011


Gdzie jesteście

Serce
rozdarte tęsknotą,
bólem
nie do zaleczenia
szczytem wysokim,
wstydzącym się w chmurach
jeziorem kamiennym,
mocno niebieskookim ,
lasem świerkowym,
pachnący żywicą,
bukami,
chlubiących się
szelestem zeschłych liści,
kosodrzewiny krzakiem
niezwykłym w sobie.

Pamiętam
mgły zaczarowane,
gdy maszerowało się deszczem
wichry,
które wzbraniały oddechu,
herbatki w schroniskach
jak ambrozja smaczne
zmęczenie,
które było zachwytem .

Za grzbietem,
słońcem skąpanym
ścieżkami kamiennymi,
com je zdeptał
butami,
całkiem zdartymi na szlaku,
gdzieś porzuconymi - w koszu,
- na zawsze.
Plecakiem,
który niepotrzebny już - niczyj

Przyjaciele
z tego samego szlaku.

Gdzie teraz jesteście?



Dla M.

Na ustach,
uśmiech wymaluję Ci złoty
a w oczach,
zapalę ogniki gwiazd,
włosy Ci potargam
lśniącym jedwabiem
 w uszy wplotę
kolczyków tęczę złotą.

Posadzę Cię
na tronie westchnień zakochanych,
przyniosę na złotej tacy Ci kawę
zaparzoną
w świetle księżyca,
z poświatą gwiazd

Dołożę
polny kwiatek
stokrotkę białą z zapachem łąk,
otuloną drobną koroną płatków
specjalnie dla Ciebie.

Proszę weź

poniedziałek, 16 maja 2011



Nigdy..

Mówisz nigdy,
ja Ci przeczę
co roku jadę
w rodzinne strony
gdzie się wychowałem,
gdzie rozrabiałem
za młodu

Czasem
złapie nostalgia,
za szkołą
gdzie kiedyś,
gdzie
była dziewczyna,
ta właśnie,
została
w mym mieście,

Ja w nim
zostawiłem cmentarze,
piękne - bo moje,
choć nie na jednym
razem.

Znam
synowski obowiązek
i choć
daleko mieszkam
mych rodziców
odwiedzę.

Może
tam spotkam
panią
która mi powiedziała
- nigdy.
Wypijemy kawę,
w tym mieście.

Moim rodzinnym mieście

malowała Lucy St.

Polny bukiet

W białym glinianym wazonie
 zachwyca bukiet kwiatów
najpiękniejszych - bo polskich
w porannej rosie zebranych

Roztaczają woń naszą
zapamiętaną z dzieciństwa
gdy z matką
na spacerze byłem za miastem

Wtedy zbierałem kwiaty
koniczyny - na wianki
łubinu -  do wazonu
i róży -   dla koleżanki

Bukiet
wypełniony wspomnieniami
pięknymi - z czasów młodości
szkoda że nietrwały
więdnie zbyt szybko
jak lata młodości
lata wspomnień