Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 8 października 2016

Rudbekia

Rudbekia 

W zieleni soczystej
słoneczko rozbłysło
głowę przechyla
płatkami mruga
usiłuje rozkochać to u góry 
- to duże

Ono spogląda życzliwie
na umizgi małego
przyjmij trzmiela muzyka
przecież jest od tego

Żywot kwiatka wiadomo krótki
zaraz zwiędnie opadną płatki 
trzmiel buczy do niego za krzaka
kto kocha się w ułudzie
 w cnocie umrze i nie będzie dłużej

Lech Kamiński

piątek, 7 października 2016

Ciepło kobiece

Stanisław Wyspiański

Ciepło kobiece 

Rodzisz się z płaczem
na oślep ciepła szukasz
w życie się tulisz

W szkole  pierwsze i wielkie miłości
czyste i na zawsze

Czas rodzina 
systematycznie zaczynasz drzwi marzeniom zamykać
obowiązki nieodłączne z dorosłością 

Kochane wnuki – oczy cieszą się szczęściem 

I znowu stajesz się nieporadny 
przepełniony bólem 
zależny od kobiet
nieporadny w łóżku
marzysz by odejść 

dzięki że zawsze jesteś przy mnie
KOBIETO

Lech Kamiński 

czwartek, 6 października 2016

Olbrzymy

Olbrzymy

Za oknem wyrosły olbrzymy
wierzchołkami wrastają pod chmury 
gałęziami w takt wiatru głaszczą powietrze
to świerki sosny dęby i buki 
o wieku bardzo słusznym – wierzcie

Pamiętają zdarzeń bez liku
wiele wojen przeżyły w swym kącie
gałęziami poszumią lat jeszcze wiele
nie będą żałować swego widoku oczom

Są też inni olbrzymi
odchodzą właśnie czwórkami - do nieba
idą tak - bo tylko tak bohaterom wypada

W oczach pozostały im jaszcze
kurzu tumany spod Lenino
kolor maków w najpiękniejszej czerwieni
i smród olejów z kolorowej Normandii

Pamiętamy tez olbrzymy
przesiąkniętych do cna 
zapachem ognisk i lasów
którzy obowiązek Ojczyzny 
stawili nad wszystko
nie pytali o nagrody ni zaszczyty

Swój obowiązek stawili nad życie 

Odchodzą olbrzymi czwórkami do nieba
co po nich zostanie 
pamięć - czy też drwina
czy morze kłótni ambicją pisanej
kto wylał krew czerwieńszą od innych żołnierzy

Czy pieniądz będzie teraz 
przepustką do nieba

Lech Kamiński

środa, 5 października 2016

Tango

Tango

Po sali popłynął strach
nieciekawie się zrobiło
na parkiecie tylko my
jakby inny świat zaginął

A my niby nic
przytuleni - twarz w twarz
bok w bok
w rytmie na dwie czwarte
tylko my
 twoje oczy błyszczące

I sus - i skok – 
w rytmie tanga tańczymy 
na parkiecie orkiestra gra
 czerwienisz się
gorący mój bok
mylisz krok
uważaj -
tutaj nie myli się

Lech Kamińsk

poniedziałek, 3 października 2016

Moje miłości

Moje miłości

Były wielkie
największa pierwsza i głupia
uczciwa nieskażona
i na zawsze

Były inne
poważne gdy rodzina - żona dzieci i wnuki 
w nich zamyka się sens życia

I inne krótkie sytuacyjne
by się czymś zająć 
by było miło

Ukochane Karkonosze
pachnące świerkiem i jagodami
ożywczym smakiem wody z potoku
uczucie znane nielicznym
gdy na szczycie oddycha się piersią pełną
niezapomniany smak herbatki w schronisku

Rower 
to moja miłość już w chorobie
mimo słabości dojechałem wszędzie 
byłem szybki i sprawny jak inni 
beż śladu niedołężności na ciele
i ta miłość zdradziła jak poprzednie 
jak zawsze
skończyło się złamaniem ręki
choroba odniosła zwycięstwo nad miłością
rower oddałem synowej

Teraz mam dwie miłości 
z wiekiem powodzenie rośnie
raz zabieram z sobą jedną
druga grzecznie czeka na mnie
obdarowuję je miłością równo
Niekiedy zabieram obie 
są  życiową podporą

Lubię je głaskać 
przytulać je do siebie
opierać na nich głowę zmęczoną
czuć w palcach ich gładkość
chłód  powierzchni

Są niezdolne do zdrady
kule inwalidzkie ukochane

Lech Kamiński 

niedziela, 2 października 2016

Batuta

Batuta 

Wzniosła się nad ciszę 
a ona stała się głęboka gęsta 
objęła władzę nad salą 

Smyczki uniosły się - zawisły
jakby myślały 
 mówiły 
opadły na struny stalowe
a te odpowiedziały dźwiękiem 
delikatnym dla uszu zachwytem

Dźwięki motylami fruwały 
pod sufitem - na sali - wszędzie
 trzmielami grały grały i grały 
a sala gęstniała tym dźwiękiem 
a one grały..

I ucichło 
motyle i trzmiele opadły jak płatki śniegu 
batuta zamarła w bezruchu 
obróciła się w ukłonie
cisza na sali wybuchła gęstością zachwytu
aż zadrżały mury 
i trwało trwało - i ucichło

Na sali stało się pusto 

Lech Kamiński