Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

piątek, 20 marca 2020

Jesienna górska cisza

Jesienna górska cisza

pamiętam chwile niezapomniane
wędrówki górskim szczytem
zanurzony w wietrznej jesieni
karkonoskiej ubarwionej kolorami

złoty kolor szeleszczącej buczyny
na ścieżce liśćmi wysłanej
w automacie rytmicznym kroków
wędrowałem w takt tej pieśni

w złocie buków się kąpałem
poprzeplatane zielenią sosny
leśną życia kolorową mozaikę
pięknem odurzającym oczy

wyżej już nad smrekami
gdzie kosodrzewina jedynie
niepodzielnie króluje
ubiera swe igły srebrnym szronem 
gdyż tak się dzieje zgodnie z tradycją
zdobi  sukienkę z pajęczyny
koralików srebrnych rządkiem

jesienne górskie deszcze
wywijające hołubce po graniach
pierwsze wstydliwe śniegi
powlekające bielą doliny

w tej wysłanej niepogodą porze
otulony szczelnie peleryny ciepłem
wędrowałem  wyniosłą skalną granią
zagłębiony w wytęsknioną ciszę
ozdobioną wiatrem i deszczem
zasłoną mgieł ograniczoną
w monotonnych cudownie kroków rytmie
uzdrawiałem swą duszę

Lech Kamiński


środa, 18 marca 2020

W wazonie róża

W wazonie róża

w niebieskim wazonie
pani wstawiła różę
stoi dumna wyprostowana
upojona zapachem
róża herbaciana

drażni oczy kształtem i kolorem
ona najważniejsza
ona się tylko liczy
królowa uczuć i serc

mąż ją darował żonie
tak bez okazji
prosto z serca 

Lech Kamiński

poniedziałek, 16 marca 2020

Czy to Ona

https://www.pinterest.co.uk/pin/459085755739410117/
Czy to Ona

Czy zjawa
osoba wydumana

Może sam anioł zstąpił z obłoków
spojrzał
zakwitły czerwienią róże
toczą uwodzicielski zapach wokół

Czy ma ciało
jakby frunęła
leciutko powabnie
niby w tańcu

Jest tutaj
znów jej nie ma
jest wszędzie
w pokoju
 głęboko we mnie 

Lech Kamiński

niedziela, 15 marca 2020

Świt po sześćdziesiątce

Świt po sześćdziesiątce

świt słońcem za oknem budzi
nogi ciężkie trudno unieść ręce
poranne śniadanie i namiastka kawy
takie zwyczajne niedzielne wstawanie

komputer włączony zgrzytem dysku krzyczy
ekran pełen wiedzy z niechlujności wyrzutem
w ekran puka wirtualny przyjaciel
świat za oknem przeraza żelaznymi chmurami 

zwykły dzień jak po sześćdziesiątce
dzieci daleko żyją własnym życiem
sam na sam z żoną ciągle tą samą i młodą
za oknem lunęła chmura rzęsistym deszczem

otwieram notatnik i chcę pisać wiersze
nic mądrego nie rodzi się w ociężałej głowie
przyjaciele zajęci swymi problemami
na dworze skończyła się właśnie ulewa 

idę do kuchni włączam ekspres z kawą
ulubiony kubeczek i łyżeczka cukru
z barku dobieram czekolady kostkę
świat się rozjaśnił w głowie świeże myśli

Lech Kamiński