Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 13 grudnia 2014

Trendowaty

Trędowaty

Pierwsza miłość czysta i wieczna
a wokół  smreki szumiały
a skalne granie klaskały wichrem

Chłopak z górniczego osiedla
miał ojca wstyd się przyznać pijaka
poeta  a z j. polskiego  klasę powtarzał
a ona  piękna i córka lekarza

Nieskończone rozmowy i listy od błędów czerwone
wstydziła się prze światem pokazania ze mną
lecz przecież wzajemnie znaliśmy swe myśli i uczucia
i to na odległość kilometrów setek

Sam Bóg nas swym palcem naznaczył
miała być miłość wielka jak rzadko
lecz ona powtarza jak mantrę
ze podoba się że lubi a nie kocha

Nie wierzę

Po latach wielu z moją rodziną
w otoczeniu cudownej żony
szczebiotu wnucząt kochanych
mimo choroby która zwaliła z nóg
Bóg zatwierdził me życie nagrodą

Jej  darował zapach  śmierci
które otoczyło wokół żelazem
i mimo że pieniędzmi  dom przepełniony
pustka płacz i łzy  życia przegranego
które kończy się niczym

Przecież nie igra się  z miłością

Lech Kamiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.