W zachwycie i zmęczeniu
Pociągnięte kreską słońca
wymalowane
zapachem wiatru
wywołał mnie
ze szczytów arogancji
zew
rwący na kawałki serce
Skąpany
w kolorach brązu i zieleni
przyrody
która szlifuje charakter wysiłkiem
oczy wypełnia
strzelistych grani widokiem
potem ozdobionych
zmęczeniem opłaconych
Byłem tam
wśród dzikiej zieleni
toczącej stałą walkę o życie
igłami
kurczowo trzymającej się ziemi
odrobinką słońca
cieszy się latem
Szczyty
otulają się mgłami
wstydliwie
słońcem i wichrem wypalone do czysta
kamieniste ścieżki
żądają mocnych butów
ale nic to
w porównaniem z uczuciem
gdy nie musisz zazdrościć
lotu ptakom
Gdy dojdziesz
rozpalony słońcem i wichrem
nad urok wody
czystej kryształowo
przysiądź wędrowcze
i otwórz swe serce
Bóg tam poczeka na ciebie
Kochasz te swoje góry Tygrysie, nawet zmęczenie wędrówką jest Ci drogie. Piękny wiersz. Wierzę, że można nie zazdrościć ptakom, kiedy dotrze się na szczyt.
OdpowiedzUsuńDzięki, ludzie ptakom równi...
OdpowiedzUsuńPoetyckie określenia, mające
OdpowiedzUsuńmalarski charakter, nadały utworowi
niezwykłości.
To piękny liryk z nutką emocji i zachwytu.
Pozdrawiam serdecznie -A...