Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

piątek, 30 października 2020

Upał

Upał

opuściła mnie wena kochani 
w głowie gotują się myśli 
ociężałe członki na tapczan winduję
o czym tu pisać – nie wiem

z domu strach wychylić głowę
mocno już siwizną zabarwioną
na Stacji Dializ zmarł dzisiaj kolega
a sympatyczny drugi ledwo dyszy

zduszam myśl że koledzy odchodzą 
ci co przyszli dużo później ode mnie 
cierpią z niepokonanego bólu
przy nich czuję się nie tak 
jak im pomóc gdy i lekarz nie może

syn dzwoni że przyjechać nie może
a zapowiedziała się cała jego rodzina
trudno zostaniemy dalej sami z żoną 
to ona stała się teraz całym moim światem

Lech Kamiński 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.