Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

środa, 11 grudnia 2019

Matka

Matka

matkę pamiętam uśmiechniętą
ubraną w kwiecistą sukienkę
lecz przed oczyma na zawsze
pozostała jej ostatnia zapamiętana postać
blada i wysuszona na łóżku szpitalnym
śmiertelnie chora na przekleństwo rodziny

tą chorobę zostawiła mi w spadku
razem z wielką matczyną miłością
blada jak szpitalne ściany
szafka łóżko i pościel
z straszną broczącą raną z boku
wyciekało przez nią życie
chorobę zostawiła mi w spadku
ważną jak rany Chrystusa
jak jego kochane

taką zapamiętałem na zawsze
została daleko na miłym cmentarzu
w mieście mojego dzieciństwa
czasem ktoś znicz zapali
gdyż pamięta
ktoś inny kwiaty zostawi
siostra przeczyści kamień
by na nowo wzbudzić wspomnienia
nasze
przedwczesne i sieroce

Lech Kamiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.