Małe Turnie
Irena Trzetrzewińska, 2005
Góry moje
góry moje na zawsze pokochane
miłością wielką nie zdradzone nigdy
kocham wiatr który szaleje nad wierchami
deszcz który pobudza do nostalgii głębokiej
mgłę która granie otula
ciszą smaga moje uszy
sam i góry
głazami jak perłami na szlakach poprzeplatane
szlak usiany zachwytem
dla oczu - granie
dla uszu szum - strumyka
wśród kamieni tańczy wody toczy
wolny nieujarzmiony jak serce górala
jeziorka szmaragdowe
usłane w słońcu milionami iskier
tworzą drogę świetlną
prowadzącą przez środek
do samego nieba
turnie i wąwozy ścianami skał otoczone
wiatrem rzeźbione mrozem popękane
kościelne ściany do nieba
kaskadami wody jak witrażami zdobione
kocham smreki wysokie dumne
nie kłaniające się wichrom ni śniegom
połacie kosodrzewiny granie obsiadły
walczą o przestrzeń do życia
gdzie już nic więcej nie stanie
losie okrutny pozwól z nimi na wieki
gdzie serce moje
gdzie moje oczy
nie odmawiaj proszę ostatniej posługi
zabrałem kosodrzewiny gałązkę
razem z zapachem szumem wichru
posadziłem w ogrodzie
rośnie - jak wspomnienie
boli - jak tęsknota
przycinam ją czasem
Irena Trzetrzewińska, 2005
Góry moje
góry moje na zawsze pokochane
miłością wielką nie zdradzone nigdy
kocham wiatr który szaleje nad wierchami
deszcz który pobudza do nostalgii głębokiej
mgłę która granie otula
ciszą smaga moje uszy
sam i góry
głazami jak perłami na szlakach poprzeplatane
szlak usiany zachwytem
dla oczu - granie
dla uszu szum - strumyka
wśród kamieni tańczy wody toczy
wolny nieujarzmiony jak serce górala
jeziorka szmaragdowe
usłane w słońcu milionami iskier
tworzą drogę świetlną
prowadzącą przez środek
do samego nieba
turnie i wąwozy ścianami skał otoczone
wiatrem rzeźbione mrozem popękane
kościelne ściany do nieba
kaskadami wody jak witrażami zdobione
kocham smreki wysokie dumne
nie kłaniające się wichrom ni śniegom
połacie kosodrzewiny granie obsiadły
walczą o przestrzeń do życia
gdzie już nic więcej nie stanie
losie okrutny pozwól z nimi na wieki
gdzie serce moje
gdzie moje oczy
nie odmawiaj proszę ostatniej posługi
zabrałem kosodrzewiny gałązkę
razem z zapachem szumem wichru
posadziłem w ogrodzie
rośnie - jak wspomnienie
boli - jak tęsknota
przycinam ją czasem
Przepiękny obraz gór. Piszesz o nich Poeto z wielką miłością, zachwytem i tęsknotą, Piękno metafor podkreśla wszystkie te uczucia.
OdpowiedzUsuńTo jeden z piękniejszych Twoich wierszy.
wiersz traktuje o nieustającej miłości do gór
OdpowiedzUsuńtej tęsknoty nie można zmienić wyleczyć zapomnieć
miłości tej nie można zagubić
ona zostaje na zawsze
dziękuję Poeto
Dzięki kochane za wspaniałe komentarze
OdpowiedzUsuń