Moje miasto Koszalin
Mewy krzykliwe - opuściły morze
zamieszkały na dachach koszalińskich domów
krzykiem i lotem swą obecność znaczą
toczą wielkie wojny z kawkami
w której nie ma zwyciężonych
Pokochały jak my nasze miasto
omijają z daleka lasy Chełmskiej Góry
zostawiają parki i place gołębiom
niech też się naszym miastem nacieszą
Miasto zieleni w niej skąpane całe
smagane wiatrem, chłodnym, znad morza
z rzeczką przyległą parkową zielenią
dla kaczek i łabędzi obfitym domem
Miasto młodzieży i szkół różnych
miasto też ludzi zużytych wiekiem
opuszczonych przez dzieci
żyjących samotnie
gdyż dzieci dla pracy i chleba
wyjechały do innych miast i krajów
Miasto centr handlowych, gdzie nasze wnuki
umawiają się na randki
jak my w parkach kiedyś
miasto budów i wielkich remontów
hala widowiskowa, politechnika
nowe osiedla urodą pieszczą oczy
Urokliwy ten Koszalin w poetyckich
OdpowiedzUsuńobrazach. Ale wiersz zawiera ukrytą
refleksję. To piękne miasto przypomina
także o upływie czasu, który skłania
do zadumy nad...
Super wiersz!
Pozdrawiam serdecznie A...
Dzięki Aniu i zapraszam
OdpowiedzUsuńPisałeś braciszku jakiś wiersz o Tychach? Jakoś nie kojarzę. :))
OdpowiedzUsuńPisałem siostrzyczko, o osiedlu A. Dobrze ze zaglądasz
OdpowiedzUsuńNad słynnym koszalińskim ratuszem
OdpowiedzUsuńSterczą z wielkim animuszem
Coś niby talerz z drągiem,
Czy flaszka z korkociągiem,
Trójwymiarowe "nie chcem, ale muszem".