Świt po sześćdziesiątce
świt słońcem za oknem budzi
nogi ciężkie trudno unieść ręce
poranne śniadanie i namiastka kawy
takie zwyczajne niedzielne wstawanie
nogi ciężkie trudno unieść ręce
poranne śniadanie i namiastka kawy
takie zwyczajne niedzielne wstawanie
komputer włączony zgrzytem dysku krzyczy
ekran pełen wiedzy z niechlujności wyrzutem
w ekran puka wirtualny przyjaciel
świat za oknem przeraza żelaznymi chmurami
ekran pełen wiedzy z niechlujności wyrzutem
w ekran puka wirtualny przyjaciel
świat za oknem przeraza żelaznymi chmurami
zwykły dzień jak po sześćdziesiątce
dzieci daleko żyją własnym życiem
sam na sam z żoną ciągle tą samą i młodą
za oknem lunęła chmura rzęsistym deszczem
dzieci daleko żyją własnym życiem
sam na sam z żoną ciągle tą samą i młodą
za oknem lunęła chmura rzęsistym deszczem
otwieram notatnik i chcę pisać wiersze
nic mądrego nie rodzi się w ociężałej głowie
przyjaciele zajęci swymi problemami
na dworze skończyła się właśnie ulewa
nic mądrego nie rodzi się w ociężałej głowie
przyjaciele zajęci swymi problemami
na dworze skończyła się właśnie ulewa
idę do kuchni włączam ekspres z kawą
ulubiony kubeczek i łyżeczka cukru
z barku dobieram czekolady kostkę
świat się rozjaśnił w głowie świeże myśli
ulubiony kubeczek i łyżeczka cukru
z barku dobieram czekolady kostkę
świat się rozjaśnił w głowie świeże myśli
Lech Kamiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.