Upalnie
opuściła mnie wena kochani
w głowie gotują się myśli
ociężałe członki winduję na tapczan
o czym tu pisać – nie wiem
z domu strach wychylić głowę
mocno już siwizną ubarwioną
dzisiaj na Stacji Dializ zmarł kolega
a sympatyczny drugi już ledwo dyszy
nie dociera do mnie że odchodzą koledzy
i to ci co przyszli później po mnie
cierpią z bólu niepokonanego
czuję się przy nich nie tak
gdyż jak im pomóc gdy i lekarz nie może
syn dzwoni że przyjechać nie może
a zapowiedziała się cała jego rodzina
trudno zostaniemy dalej sami z żoną
ona jest teraz moim całym światem
Lech Kamiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.