Powtarzam mój sztandarowy wiersz, napisany na podstawie wizji, gdy leżałem w szpitalu ciężko chory. Ukazała mi się matka, poczułem ją jako ciepło gdy drzemałem. Nachylała się z troską nade mną. Gdy się do niej odwróciłem, oddaliła się tyłem i rozpłynęła.
Wiersz jest jednym z pięciu za jakie dostałem II nagrodę w konkursie Anny Dymnej. Teraz można go znaleźć w książeczce wierszy szpitalnych.
Rozmowa z matką
stęskniłem się mamo
nic to - ja też kocham cię synku
ciężko mi beż ciebie mamo
nic to - dasz radę syneczku jesteś duży
brakuje mi ciepła twojego
jeszcze trochę synku
niedługo znowu cię utulę
szukałem cię mamo u innych kobiet
wiem synku wiem nie trzeba
nie znalazłem ty jesteś jedyna
kocham cię synu
utul mnie choć raz jeszcze
synku dziś cię we śnie utulę
będę z wiatrem przy tobie
utulę cię promykiem słońca
poślę ci gwiazdkę z nieba
srebrną wybraną tylko dla ciebie
zaśpiewam ci w pieśni skowronka
będę kotem do nóg się tulić
pogodę ześlę piękną słoneczną
uścielę ci wygodną drogę do nieba
w nocy gdy już zaśniesz jak kiedyś
znów usiądę przy tobie
nachylę się pogłaszczę pamiętasz
będę w tej sukience w kwiaty kolorowe
więc synku nie martw się że boli
że już ci trudno nadążyć za latem
że życie staje się trudne okropnie
my się spotkamy już niedługo
razem
Lech Kamiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.