Na łące
słońce zalało świat cały
cieszą się rośliny zwierzęta i ptaki
więc pójdź moja droga
na naszą łąkę pod lasem
posłuchamy jak rosną trawy
i słowik zalotnie śpiewa
daj mi proszę rękę przejdziemy się
by sprawdzić czy zakwitły kaczeńce
obejmę cię moja droga blisko
przytulę może i zbyt blisko
zapach zbóż i kwiatów płaszczem utuli
przed wzrokiem który jest zbyt ciekawy
idziemy przed siebie
kasztanowców aleją
gdzie już las się zaczyna
zapach twój do głowy uderza gorącem
odbiera rozum nieprzystojnie kusi
zgarnąłem jak len delikatne włosy
odkryję błyszczące w gwiazdach oczy
i oddech - pragnieniem gorący
ręce błądzą głodne nieprzytomnie
po ciele wciąż nienasycone
chcą zapamiętać kształt drogi
na zawsze
bezwolna w mych ramionach
gorących nie bronisz pocałunków
jestem śmielszy w dążeniach
uciekł gdzieś rozum
pragnienie nieposkromione pozostało
las patrzył na nas zdziwiony
szumiały z zazdrości drzewa
pachniały kwiaty odurzały zapachem
pożądanie wygrało ubrania rozrzucone
gdy już się stało to co miało
staliśmy się jednością
lecz przecież osobno
czyja to wina ze się stało
że zapach lasu odebrał nam rozum
pofrunęliśmy razem daleko
hen w obłoki
i wcale nie chcieliśmy wracać
od nieba i miłości
Lech Kamiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.