Pamiętam matkę
Uśmiechniętą
ubraną w sukienkę kwiecistą
lecz na zawsze przed oczyma
pozostała postać ostatnia
blada i wysuszona
chora śmiertelnie na przekleństwo rodziny
chorobę zostawiła mi w spadku
razem ze swoją wielką miłością
Blada jak szpitalne ściany
szpitalne łóżko i pościel
z broczącą straszną raną z boku
przez którą wyciekało życie
Zostawiła mi ją w spadku
ważną jak rany Chrystusa
jak jego kochane
taką zapamiętałem na zawsze
Została daleko na miłym cmentarzu
w mieście które szczyci się Nowym
ktoś zapali znicz bo pamięta
ktoś inny zostawi kwiaty
siostra przeczyści kamień
by wzbudzić na nowo wspomnienia
nasze – przedwczesne i sieroce
Lech Kamiński
Uśmiechniętą
ubraną w sukienkę kwiecistą
lecz na zawsze przed oczyma
pozostała postać ostatnia
blada i wysuszona
chora śmiertelnie na przekleństwo rodziny
chorobę zostawiła mi w spadku
razem ze swoją wielką miłością
Blada jak szpitalne ściany
szpitalne łóżko i pościel
z broczącą straszną raną z boku
przez którą wyciekało życie
Zostawiła mi ją w spadku
ważną jak rany Chrystusa
jak jego kochane
taką zapamiętałem na zawsze
Została daleko na miłym cmentarzu
w mieście które szczyci się Nowym
ktoś zapali znicz bo pamięta
ktoś inny zostawi kwiaty
siostra przeczyści kamień
by wzbudzić na nowo wspomnienia
nasze – przedwczesne i sieroce
Lech Kamiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.