Tak było...
Kosmos życia wysłał patrol
na trzecią planetę od słońca
mieni się kolorami zieleni
w dalekim układzie słonecznym
Przybyli i zobaczyli miasta
dwa skłócone wzajemnie
ze sobą walczyły o wszystko
nawet o ziemię którą zgarnęli
- od Boga
Wysłano na ziemię patrol
sam Wędrowiec go prowadził
wylądował w okolicy doliny Siddim
i udał się do miasta Sodomy
od domu do domu pukał
Nikt mu otworzyć nie raczył
kawałkiem chleba się podzielić
pokrzepić kubkiem wody
woleli swoje zabawy
Jeden Lot się znalazł poczciwy
współczuł losowi wędrowca
nakarmił go winem napoił
do snu ułożył by odpoczął
Lecz nieżyczliwi sąsiedzi
wydali Wędrowca w ręce Kata
on go w wieży uwięził
potraktował jak szpiega
nie miał litości
Patrol wysłał groźbę na ziemię
wędrowca uwolnić należy
pod groźbą zniszczenia Gomory
oraz spalenia Sodomy
Ale lud zadufany
w swoje obronne mury
wyśmiał groźby patrolu
nierozważnie zlekceważył
skruchy nie poczynił
Na ziemie spadły
dwa przerażające anioły
tylko Lota ostrzeżono
by opuścił pośpiesznie
teren zniszczenia
Anioły użyły atomu
by spopielić miasto niezgody
w ogniu spłonęła Gomora
w pył spaleni ludzie
Patrol ponowił do Sodomy żądanie
zwolnić natychmiast wędrowca
gdyż stanie się to samo
w stosie atomu na zawsze zniknie
Warunek był nie do spełnienia
gdyż Kat się zbytnio pośpieszył
zostały szczątki z wędrowca
je wydano Lotowi
Ostrzeżono tylko Lota
gdyż on jedynym sprawiedliwym
uciekaj z miasta Locie
i broń Boże nie patrz do tyłu
Lot zebrał swoją rodzinę
ruszyli w daleką drogę
zabronił zaglądać za siebie
nie wolno zaglądać w ogień
Anioły ponownie spłynęły z nieba
zemsta też była okrutna
zapłonął ogniem stos atomowy
niszczył miasto wichrem i błyskiem
Lot przyśpieszył kroku
by uciec jak najdalej
lecz żony zwyciężyła ciekawość
spojrzała i poraziło ją błyskiem
Padła rażona żona
na pomoc było zbyt późno
z dwóch miast bogatych i wielkich
zostały ogromy popiołu
To zdarzenie historia pamięta
i biblia także wspomina
tak się dzieje przecież
gdy zarozumiałość jest wielka
i sięga do zenitu nieba
Więc proszę pilnuj się poeto
by miłe uszu słowa
nie uderzyły do głowy
ona jest bardzo krucha
Lech Kamiński
Kosmos życia wysłał patrol
na trzecią planetę od słońca
mieni się kolorami zieleni
w dalekim układzie słonecznym
Przybyli i zobaczyli miasta
dwa skłócone wzajemnie
ze sobą walczyły o wszystko
nawet o ziemię którą zgarnęli
- od Boga
Wysłano na ziemię patrol
sam Wędrowiec go prowadził
wylądował w okolicy doliny Siddim
i udał się do miasta Sodomy
od domu do domu pukał
Nikt mu otworzyć nie raczył
kawałkiem chleba się podzielić
pokrzepić kubkiem wody
woleli swoje zabawy
Jeden Lot się znalazł poczciwy
współczuł losowi wędrowca
nakarmił go winem napoił
do snu ułożył by odpoczął
Lecz nieżyczliwi sąsiedzi
wydali Wędrowca w ręce Kata
on go w wieży uwięził
potraktował jak szpiega
nie miał litości
Patrol wysłał groźbę na ziemię
wędrowca uwolnić należy
pod groźbą zniszczenia Gomory
oraz spalenia Sodomy
Ale lud zadufany
w swoje obronne mury
wyśmiał groźby patrolu
nierozważnie zlekceważył
skruchy nie poczynił
Na ziemie spadły
dwa przerażające anioły
tylko Lota ostrzeżono
by opuścił pośpiesznie
teren zniszczenia
Anioły użyły atomu
by spopielić miasto niezgody
w ogniu spłonęła Gomora
w pył spaleni ludzie
Patrol ponowił do Sodomy żądanie
zwolnić natychmiast wędrowca
gdyż stanie się to samo
w stosie atomu na zawsze zniknie
Warunek był nie do spełnienia
gdyż Kat się zbytnio pośpieszył
zostały szczątki z wędrowca
je wydano Lotowi
Ostrzeżono tylko Lota
gdyż on jedynym sprawiedliwym
uciekaj z miasta Locie
i broń Boże nie patrz do tyłu
Lot zebrał swoją rodzinę
ruszyli w daleką drogę
zabronił zaglądać za siebie
nie wolno zaglądać w ogień
Anioły ponownie spłynęły z nieba
zemsta też była okrutna
zapłonął ogniem stos atomowy
niszczył miasto wichrem i błyskiem
Lot przyśpieszył kroku
by uciec jak najdalej
lecz żony zwyciężyła ciekawość
spojrzała i poraziło ją błyskiem
Padła rażona żona
na pomoc było zbyt późno
z dwóch miast bogatych i wielkich
zostały ogromy popiołu
To zdarzenie historia pamięta
i biblia także wspomina
tak się dzieje przecież
gdy zarozumiałość jest wielka
i sięga do zenitu nieba
Więc proszę pilnuj się poeto
by miłe uszu słowa
nie uderzyły do głowy
ona jest bardzo krucha
Lech Kamiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIŁO MI. DZIĘKI ZA WPIS.